Urodziny
Z okazji moich urodzin (26.04) dodaję nowy post :) Tak wiem, dawno nic nie dodałam, ale musicie mi wybaczyć brak pomysłów :( Miłego czytania! Zapraszam do komentowania! :D ♥
♥♥♥♥♥♥
Tak jak myślałam, Dylana
ogarnęła zazdrość. To tylko przyjaźń, o nic się nie martw, tak, jasne. Niech
tak sobie wmawia...
- Cześć Dylan, o co chodzi? - przełykając
ślinę usłyszałam donośny jęk Petera.
- Gościu, przeszkadzasz...
- Na twarz Dylana wtargnął szatański uśmieszek. Peter zrobił krok do tyłu,
zamierzając usiąść, jednak Dylan był
szybszy. Fotel błyskawicznie przesunął się w drugi kąt pomieszczenia, a blondyn
z zarostem wylądował na ziemi. Jednak prędko się pozbierał i doskoczył jednym
susem do Dylana, łapiąc go za kołnierzyk białej koszuli wystającej spod
niebieskiego swetra.
- Masz coś do mnie? O co ci
chodzi? - warknął Peter. Dylan zaśmiał się śmiechem, który mnie oczarował przy
naszym pierwszym spotkaniu.
- Spokojnie koleś. Możesz mnie
puścić. - rzekł spokojnie. Peter odepchnął od siebie szatyna, wyciągnął palec
wskazujący i pogroził nim Dylanowi, mówiąc:
- Jeszcze jeden taki numer, a
pogadamy inaczej.
- Bo co..? Naślesz na mnie
swojego hanai? To śmieszne, nawet w połowie nie jesteś taki jak ja i Alice. -
Nie wiedziałam o co chodziło Dylanowi, ale miałam zamiar się dowiedzieć. Nie
jest taki jak my? Nielogiczne. Mimo iż ja nie rozumiałam sytuacji, Peter
wiedział doskonale, dlaczego Dylan tak powiedział. Peter machnął ręką i wyszedł
z biblioteki wyraźnie zażenowany i zestresowany.
- Dlaczego wy się tak nie
lubicie... - wydawało mi się, że słyszę to tylko ja, jednak powiedziałam to nie
tylko w głowie i Jocks wpatrywał się we mnie.
- Długa historia, kiedyś ci
opowiem. - Uśmiechnął się przyjemnie.
- No dobrze, a czego ode
mnie chciałeś? - spytałam uprzejmie.
- A wiesz co...
Zapomniałem! Wyleciało mi z głowy zupełnie! - coś zaczęło wdzierać się do mojej
głowy, ale tego nie dopuszczałam. Głos wypowiadający dwa słowa... Które już
słyszałam. Kolejne déjà vu. Dwa
słowa. WŁADCY SMOKA.