Życie Alice jest w ciągłym ruchu. Nie łatwo jest być córką prezydenta Nowego Jorku. Jednak wszystko się zmienia po tragicznym wypadku. Nowe otoczenie i ludzie. Czy to zmieni dotychczasową dziewczynę?

7 września 2015


Rzeczywistość

Było bardzo jasno. Zbyt biało. Czułam się, jak w szpitalu. Zaraz. Miałam takie silnie déjà vu, że naprawdę pomyślałam, że to się już kiedyś zdarzyło. Miałam na sobie halkę szpitalną i nic poza tym. Kiedy tylko przechyliłam głowę, a raczej chciałam, zobaczyłam biały gips na obojczyku. O, nie. Przecież nie mogłam mieć wypadku. A jednak nie pamiętałam, co robiłam ostatnio. Wiedziałam tyle tylko, że mam ojca prezydenta i matkę aktorkę. Że mam przyjaciół. Że chodzę na ostatni rok do PS im. Williama Szekspira w Nowym Jorku, itd. Niestety nic z tego, co pamiętałam, nie składało się na wypadek. Może szłam gdzieś i wpadłam pod samochód? Nie, to praktycznie niemożliwe, bo w większość miejsc zawozi mnie szofer. Moje rozmyślania, jak to znalazłam się w łóżku szpitalnym przerwało skrzypienie otwierających się drzwi do sali. Zobaczyłam biały fartuch. Aha, lekarz.
- Witaj, Alice. Jestem doktor Andrew Revenvan. Jak się czujesz? – Miał zakola i wyglądał na jakieś czterdzieści pięć lat. Przyjazna twarz, powiedziała mi, że mogę mu zaufać w pewnym stopniu.
- Dzień dobry. Myślę, że dobrze, ale nie pamiętam jak się tu znalazłam. – Na moje słowa zgarbił się lekko i szybko się wyprostował. Nie miał zarostu, choć moim zdaniem, pasowałby mu.
- Brałaś udział w wypadku samochodowym. Peter Voltz miał więcej szczęścia. Wyszedł z kraksy cało i zdrowo, poza kilkoma zadrapaniami.  To on zadzwonił po pogotowie. Dzięki niemu, jesteś tu teraz ze mną. – Jakiś chłopak mnie uratował. Tyle rozumiałam, ale gdzie jechałam? Dlaczego z jakimś obcym mi człowiekiem? – Coś czuję, że nic ci nie mówi to nazwisko. Jutro będziesz mogła wyjść ze szpitala, jednak zmuszona będziesz chodzić do doktor Persakow na rozmowy.
- Jakie rozmowy? Zabiłam kogoś? – Rozmowy skojarzyły mi się z przesłuchaniami.
- Ależ nie! Doktor Persakow jest psychologiem. Ona pomoże ci dojść do siebie po wypadku.
- Rozumiem. – Odparłam. Kiedyś chodziłam do psychologa, po tym jak moja matka zauważyła ślady po żyletce na przedramionach. Kiedyś zadawałam sobie ból, ponieważ i tak nikt nie zwracał na mnie uwagi. Miałam wtedy trzynaście lat. Rozmowy pomagały, jednak po roku, zaczęłam je opuszczać.
- Twoi rodzice nie mogli przyjechać. Jutro o dziewiątej rano, przyjedzie pan Schizler i zabierze cię do domu. Odwiedziny są w godzinach 11-21, więc jeśli przyjaciele chcą przyjść do ciebie, to tylko w tych godzinach. Pan Jason przyniósł ci rano świeże ubranie, kosmetyki i kilka przydatnych przedmiotów. Bufet jest na dole. Teraz cię zostawiam, odpoczywaj, Alice. – Pan Schizler to nikt inny jak mój szofer, a pan Jason, to Kevin, lokaj. Zerknęłam na zegarek – 7: 43 – miałam jeszcze dużo czasu i postanowiłam się zdrzemnąć.

Brak komentarzy: