Apel wstępny
Po zafarbowaniu włosów, stwierdziłyśmy, że pójdziemy wcześniej na apel wstępny, żeby zając dobre miejsca – z tyłu. O 17.30 siedziałyśmy już na holu, czekając na rozpoczęcie. Ubrałyśmy się zgodnie z poleceniem z listu, na galowo. Stopniowo schodzili się inni uczniowie. Chyba nikt nie przyszedł sam. Każdy miał jakiegoś towarzysza lub towarzyszkę. Zauważyłyśmy nawet kilka par. Większość była starsza, ale najwyżej o dwa lata. Poczułam gorąco na karku i odwróciłam głowę za siebie. Wysoki i smukły. Jedyny chłopak bez marynarki stał pod filarem i intensywnie się we mnie wpatrywał. Jego oczy przeleciały mnie na wylot, zdawałoby się, że ten chłopak wie o mnie wszystko. Nawet takie rzeczy, o których ja sama nie miałam pojęcia. Nagle ostre szarpnięcie za ramię wyrwało mnie z transu.
- Ziemia do Alice! Co ci się stało? Jakaś nieobecna byłaś. – Charlie patrzyła mi w oczy i klaskała przed twarzą, aby mnie rozbudzić.
- Chwila słabości. Przepraszam, zapatrzyłam się na…
- Tego chłopaka wiem. Nie zdał raz, a teraz jest w ostatniej klasie. Mega ciacho, wiem. Brat mi o nim opowiadał. Nazywa się Jean Dent i jest francuzem. Kierunek filologia francuska, więc powodzenia. Macie razem zajęcia kochanie. – Obejrzałam się jeszcze raz, ale już go tam nie było. Francuz? W Amerykańskiej szkole? Ciekawe.
- Alice? Alice Bosse? To ty, słoneczko? – Pan Griniec stał obok i przyglądał mi się badawczo. – Nie poznałem cię! Nowa fryzura? Witam, Charlotte! Ty również? Wyglądacie ślicznie dziewczynki!
- Dziękujemy! – Odpowiedziałyśmy chórem.
- Zaraz zaczyna się apel, więc nie rozmawiajcie już tyle! Do widzenia! – Pomachał nam na pożegnanie.
- Lubię tego dyrektora. Był kiedyś u nas na obiedzie, bo Mike go zaprosił.
- Mike?
- Mój brat.
- Ach, no tak. – Wszyscy już zajęli miejsca, a pan Griniec stanął na podium i rzekł do mikrofonu.
- Witam wszystkich serdecznie w nowym roku szkolnym w Akademii Lathley! Jak wszyscy dobrze wiedzą, od jutra zaczynacie swoją naukę, aby dążyć do jak najwyższych osiągnięć w swoim życiu. Jesteśmy tutaj po to, ja oraz nauczyciele, aby nauczyć Was nie tylko zasad fizyki i co to jest podmiot liryczny. Jesteśmy tu po to, żebyście mogli rozwijać się zarówno umysłowo, jak i fizycznie i mentalnie. Rozwijamy Wasze umiejętności i pragniemy tylko i wyłącznie Waszego dobra. Pomożemy Wam we wszystkich sprawach dotyczących nauki, a nawet problemów emocjonalnych. Pamiętajcie, że nauczyciel to nie kat. To Wasz przyjaciel. – Na koniec tej jakże wzruszającej przemowy, zaczęto bić brawo. – A teraz przejdźmy do spraw typowo szkolnych. Zaraz zostaną rozdane Wam wasze nowe plany zajęć. Jutro zaczynacie lekcjami wychowawczymi, aby wychowawcy wszystko Wam wytłumaczyli. Podręczniki znajdują się teraz już w Waszych pokojach. Nie będziemy czytać regulaminu szkoły, tak, jak co roku, ponieważ każdy dostał ten regulamin w kopertach z łóżek. Proszę teraz odebrać swój plan lekcji i udać się do własnych pokoi. Macie dwie godziny do ciszy nocnej, więc wykorzystajcie ten czas jak najlepiej. – Wszyscy zaczęli wstawać i podchodzić do nauczycieli po swoje plany.
- Podchodzisz do jakiegokolwiek nauczyciela, mówisz swoje nazwisko, a on daje ci plan. Tyle. Nie przejmuj się. – Charlie chyba zauważyła moje zdenerwowanie, więc chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę najbliższego nauczyciela.
- Nazwisko? – Gruby, niski człowieczek miał przyczepioną plakietkę pan Jugan.
- Bosse Alice. – Wypowiedziałam lekko drżącym głosem.
- Piękne imię, Alice. Proszę oto Twój plan. – Podziękowałam i odebrałam plan. Kiedy dołączyła do mnie Charlie, zaczęłyśmy się ścigać do naszego pokoju.
- Wygrałam! – Krzyczała moja współlokatorka.
- Masz dłuższe nogi! – Skarżyłam się.
- To już nie mój problem!
W pokoju było ciepło i przytulnie. Zauważyłam drobną zmianę. Moja połowa pokoju była czerwona, a połowa Charlie pozostała biała.
- Dlaczego twoja połowa pokoju jest nadal biała?
- Bo tak sobie zażyczyłam. Lubię biały.
- Rozumiem. – Odparłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz