Życie Alice jest w ciągłym ruchu. Nie łatwo jest być córką prezydenta Nowego Jorku. Jednak wszystko się zmienia po tragicznym wypadku. Nowe otoczenie i ludzie. Czy to zmieni dotychczasową dziewczynę?

29 grudnia 2015



Snagi 

     Wieczorem pani Melson, z  literatury angielskiej, rozdawała listy.
- Dziewczynki! Gratuluję, zostajecie z nami! – Krzyczała już od progu nauczycielka. Radość ogarnęła całe moje ciało, umysł i duszę. NIE WYLATUJĘ! Jakie szczęście!  Zaczęłyśmy skakać po całym pokoju i się przytulać z Charlie. Kiedy tylko dostałam list do ręki, roztargałam kopertę i wyjęłam złożoną na cztery równe części, liliową kartkę.
     Droga Alice Bosse! Niniejszym oznajmiam, iż zakwalifikowałaś się na wyższy poziom w naszej Akademii Lathley. Gdyby nie twoje dzisiejsze omdlenie i pierwsza wizja, niestety musiałabyś nas opuścić.
     Czytałam tekst, ale nic nie rozumiałam.
     Połowa dotychczasowych uczniów Akademii, opuściła ją. Powodem jest brak snagi, czyli mocy. U każdego polega ona na czymś innym. Przez najbliższe lata spędzone w Akademii poznasz tajniki zarówno swojej, jak i mocy innych. Nauczysz się używać jej w przeróżnych okolicznościach. Osoba, która posiada moc, którą nosisz, czyli także ty, zwie się Banshee. Jednakże Twoja przyjaciółka i współlokatorka Charlotte Venkov, również jest Banshee, ale jej moc polega na wizjach o sposobie śmierci danej osoby. Twoja moc pokazuje natomiast przyszłość. Niestety jesteś jedną z ostatnich Banshee Ho Avy, będziesz mieć większe trudności z opanowaniem tej mocy. Uczyć Cię będzie panna Natalie Berge, która jest Ho Avy.
      To było po prostu chore. Jak ja – dziewczyna z Nowego Jorku – mogła być jakąś Banshee Ho Avy?
     *Twoje dodatkowe zajęcia sportowe to samoobrona i podstawowe ciosy oraz biegi*
                                                                                               Dyrektor Albert Griniec

     Podniosłam głowę i ujrzałam bladą jak ściana Charlie.
- Co jest? Nic ci nie jest? – Spytałam drżącym głosem.
- Alice… Ja… - Cała się trzęsła.
- Wiem, kim lub czym jesteś. Nie martw się… Jakoś to będzie. – Zapewniłam ją, ale ona nie wyglądała na przekonaną.
- Przewidziałam śmierć Alexa Kingforda! – Kingford podobał się Charlie i byli naprawdę blisko poważnego związku. – Myślałam, że to tylko zły sen, koszmar… A jeśli jego naprawdę ktoś wypchnie przez okno?
- Jak to? Widziałaś go młodego, czy…
- Takiego, jaki jest teraz. Alice, czy to prawda? – Charlie mówiła przez łzy.
- Nie wiem, kochana. Nie płacz już. – Przytuliłam ją do siebie, aż w końcu usnęła. 

Brak komentarzy: