Życie Alice jest w ciągłym ruchu. Nie łatwo jest być córką prezydenta Nowego Jorku. Jednak wszystko się zmienia po tragicznym wypadku. Nowe otoczenie i ludzie. Czy to zmieni dotychczasową dziewczynę?

6 lutego 2016

     

Zapomniana



     Panika ogarnęła całe moje ciało i sparaliżowała je. Posłałam pytające spojrzenie w kierunku Michaela, jednak on nie patrzył w moim kierunku. Jego postawa sugerowała, iż chłopak szykuje się do skoku. Ugięte kolana pozostały jednak przy ziemi. Natomiast ręka Michaela zarysowała w powietrzu niewielki okrąg. Niemal natychmiast dookoła Charlie, a także nas, rozpostarła się gęsta jak mleko mgła. Wydawało się, jakby koło ciebie stała żywa postać, a nie mgła.
- Co do..? - Wyrwało mi się, a chłopak przyłożył mi palec do ust. Kiwnęłam głową zgodnie.
- Zaraz zawołam, żeby Charlie uciekała. Ty w tym czasie wytworzysz pole na pięć sekund, które będzie obejmować mnie, ciebie i Charlie. Potem biegnij ile sił w nogach do kampusu...
- Jakie pole? O co chodzi?
- Nie umiesz? Cholera. - Zaklął. - Spróbujesz chociaż? Jak się nie uda, to coś złego się stanie nam wszystkim. Wyobraź sobie, że ogarnia nas niewidzialna powłoka chroniąca przed wszelkimi czarami i urokami. Uda się, wierzę w ciebie. - Nowa moc? Wspaniale, jeśli mi się nie uda, wszystko pójdzie się pieprzyć.
- Charlie! W nogi! - Michael wykrzyczał te słowa, a ja zrobiłam jak mi kazał. Niewidzialna powłoka, niewidzialna powłoka... Chroni nas. Moje zamknięte dotąd oczy rozwarły się szeroko i całą okolicę rozjaśniło na ułamek setnej sekundy najjaśniejsze światło, jakie kiedykolwiek widziałam.
     Moje nogi automatycznie zaczęły biec w stronę internatu. Chyba się udało. Biegłam tak szybko, że kiedy się zatrzymałam pod drzwiami sekretariatu szkoły, na mojej twarzy znajdowało się kilka małych muszek. Okropność.
- Alice! - Z oddali usłyszałam zbliżający się głos dyrektora. Jego przestraszona twarz, okryta już zmarszczkami, wyłoniła się zza rogu. - Gdzie jest Michael i Charlie? Widziałaś ich?  - Mój mózg chyba zastanawiał się nad odpowiedzią zbyt długo, bo pan Griniec złapał mnie za ramiona i powtórzył:
- Widziałaś swoją współlokatorkę? 
- Tak, to znaczy... Ostatnio widziałam ją, jak zaczęła uciekać.
- Przed kim?

- Nie wiem... - Nagle straszny ból głowy przeszył moją czaszkę od wewnątrz, tak jakby coś ją chciało rozerwać. Złapał się gwałtownie za głowę i straciłam równowagę. Z moich ust usłyszałam krzyk, a ból był tak silny jak wyrywanie paznokci bez znieczulenia. Skuliłam się, zasłaniając dłońmi swoje uszy. Dźwięk, który docierał najwyraźniej tylko do mnie, był potworny i bolesny. W jednej sekundzie wszystkie te dolegliwości ustały i zobaczyłam samą siebie, stojącą przed ogromnym murem, z drutem kolczastym na górze. Kruki przysiadły na słupach eklektycznych, przyśpiewując  pełną grozy pieśń straconych. Spostrzegłam jedne, maleńkie w porównaniu do muru, drzwi z napisem " WIĘZIENIE SMOKA " . 

Co dalej?

     - Nie możecie jej tutaj zamknąć! Nie jest aż tak niebezpieczna jak władcy Smoka! Zabraniam wam! - Dyrektor wyglądał na nieźle wytraconego z równowagi. Przed nim stało kilkoro mężczyzn ubranych na czarno z czerwonymi opaskami na ramionach. Trzymali wysoką i rozczochraną Holly. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Skąd tam się wzięła Holly? Miła i łagodna Holly Swam? 

----------------------------------------------
Dziękuję bardzo za czytanie mojego bloga ♥ Proszę o komentowanie :) 

1 komentarz:

Rebel Queen pisze...

Nominuję cię do LBA! Szczegóły i pytania na moim blogu: staywithmyheart.blogspot.com
Fajny post :)