Miesiąc później
Grudniowe promienie słońca oświetlały tę
część Pensylwanii. Pierwsze płatki śniegu ozdabiały okolicę od tygodnia. W głównym
holu oraz na stołówce znajdowały się bogato ubrane choinki oraz różne ozdoby
świąteczne. Temperatury znacznie się obniżyły, więc w każdym kominku został
rozpalony ogień. Został tylko tydzień do Bożego Narodzenia i Bożonarodzeniowego
Balu. Wyglądając przez drewniane okno w swoim pokoju ujrzałam skrawek lasu.
Nagle wszystkie złe wspomnienia powróciły...
Charlie trafiła do szpitala ze złamaną
lewą ręką i skręconą kostką. Michael wrócił po tygodniu, z wytłumaczeniem
brzmiącym: "Musiałem pomyśleć" . Zabójca pani Melson jest nadal na
wolności. Nie odkryto jego tożsamości. Te wydarzenia wstrząsnęły wszystkimi w
tak dużym stopniu, że wolimy o tym nie rozmawiać.
Tak więc, nie wracamy do złych wspomnień.
- Alice! Brałaś moją szczotkę?!
- Krzyczała Charlie z łazienki.
- Nie, pewnie znowu ją
zgubiłaś! - Moja przyjaciółka, cała czerwona, wyszła z łazienki, mówiąc:
- To nie jest śmieszne.
Zaraz idę do Alexa, więc muszę jakoś wyglądać. Pożyczam twoją, też cię kocham. -
Nie dając mi dojść do głosu, wzięła moją szczotkę z półki i ponownie zamknęła
się w łazience. Na tydzień przed świętami pozwolili nam korzystać z telefonów
komórkowych. Kiedy zabrałam się z powrotem do czytania książki, mój telefon
zawibrował.
Za dziesięć minut w bibliotece? Musimy
pogadać. O NAS.
Odkąd poznałam Petera od
drugiej strony, jako ucznia akademii, wydawał się być zupełnie kimś innym.
Jednak gdy tylko Michael się znalazł, Peter przeprosił mnie za swoje podejrzenia
i od razu chciał się ze mną umówić. Wtedy odmówiłam, a teraz chłopak ciągle
chce się spotkać. Odpisałam mu krótko, że się zjawię. Przejrzałam się w
lustrze, czy nie wyglądam jak jakieś straszydło i stwierdziłam, że jest w
porządku. Jeansy i koszula w zieloną kratę to dobry zestaw. Spięłam włosy w
koński ogon i zapukałam do Charlie.
- Wychodzę, do potem! - Nie
czekając na odpowiedź wyszłam z pokoju. Na szczęście podczas poszukiwań Charlie
i Michaela, dyrektor powiedział nam o tunelach łączących wszystkie budynki
kampusu w całość, więc aby dojść do biblioteki, nie musiałam wychodzić na zewnątrz.
Zeszłam do oświetlonego jarzeniówkami korytarza i podążyłam w stronę
odpowiednich schodów.
W bibliotece panowało bardzo przyjemne
ciepło, a tak się składało, że zmarzłam w podziemnym przejściu. Przy jednym z
sześciu kominków w bibliotece były dwa wolne fotele. Rozsiadłam się wygodnie.
Nie chciałam sprawiać wrażenia, że na kogoś czekam, zatem podeszłam do
najbliższej półki z książkami i wybrałam "Jeszcze jeden taniec".
Ledwo zdążyłam przeczytać dziesięć stron, a w fotelu naprzeciwko usiadł wysoki
blondyn o ostrych rysach twarzy. Peter miał lekki zarost i zmierzwione, mokre
włosy, zapewne od śniegu.
- Cześć Alice. Co czytasz?
- Jego głos przyprawił mnie o dreszcze. Pokazałam mu okładkę książki. Nasze
oczy się spotkały, kiedy zaczęłam mówić.
- O czym dokładnie chcesz
porozmawiać? - Zamknęłam tom oprawiony w twardą oprawę i położyłam na
najbliższym stoliku.
- O moich uczuciach do
ciebie. - Serce zabiło mi szybciej. - Kiedy na tej imprezie pocałowaliśmy się,
poczułem coś. - Ooo tak. Ja też coś poczułam. - Po "wypadku", Natalie
zabroniła mi kontaktu z tobą. Ale teraz... Możemy zacząć od początku. Nie
mogłem przestać o tobie myśleć, panienko Alice. -
- Co zamierzasz? -
Spytałam.
- Pocałować cię ponownie. -
Skończył mówić te trzy słowa, podniósł się z fotela i nachylił nade mną. Jego
usta były tak niesamowicie blisko. - Mogę? - To pytanie było zupełnie
niepotrzebne. Przysunęłam się tylko milimetr bliżej i nasze wargi połączyły się
w pełnym namiętności pocałunku. Jego ręka powędrowała do mojej i zacisnęła się.
Peter lekko odsunął się ode mnie, uśmiechając się szeroko.
- Jesteś idealna, Ali.
Taka...
- Hej Alice. Możesz na chwilkę?
- Oczy Dylana wpatrywały się we mnie zza pleców Petera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz