Praesidium
Natalie Berge - jedyna, oprócz mnie,
Banshee Ho Avy w naszej Akademii. Wysoka
brunetka o brązowych oczach i piekielnie długich rzęsach, była może starsza ode
mnie zaledwie o kilka lat. Po moim ataku dyrektor wyszedł zostawiając mnie pod
opieką Jeana. Usadził mnie w wysokim skórzanym fotelu, a sam zajął miejsce na
stołku naprzeciwko. Jego piwne oczy przenikały mnie do szpiku kości. Kiedy w końcu
się odezwał , w jego głosie słyszałam zdenerwowanie.
- Odkryłaś nową
moc, tak? Pole obronne, zwane praesidium. Bardzo silna i trudna do opanowania
umiejętność, jednak kiedy tylko cię zobaczyłem, poczułem, ogrom twojej snagi. -
W czasie mówienia, jego oczy błyszczały niczym rozgwieżdżone niebo, widoczne z jakiejś
bezludnej wyspy.
- Tak, to
znaczy... Nie wiem czy mi się udało. - Mój głos załamał się jakby
automatycznie. Chłopak przybliżył się i objął mnie ramieniem.
- Nie martw
się, złe zastosowanie tej mocy nie mogło wywołać śmierci... W każdym razie mam
takie przeczucie. - Miałam nadzieję, że Jean się nie myli.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz