Zajęcia z literatury
W poniedziałek
wszyscy uczniowie byli strasznie rozgadani i podekscytowani. Charlie poszła do
pielęgniarki, po tabletkę na uspokojenie, a ja udałam się na pierwsze zajęcia.
Tak się składało, że pierwsze 50 minut spędzę z panią Melson i Dylanem
Jocks'em. Ciekawie, no nie powiem. Dzwonek zadzwonił w momencie, kiedy usiadłam
na miejscu. Jakieś pięć minut później do sali wbiegł zdyszany Dylan i wysapał:
- Hej Alice.
Nie ma pani Melson? - Pani Melson zawsze siedziała w klasie już przed
dzwonkiem, ale dzisiaj jej nie było. Choroba? Kiedy w sobotę rozdawała nam
listy, nie wyglądała na schorowaną.
- Cześć, no
właśnie jej nie ma. - Odparłam.
- Ciekawe,
gdzie się podziewa nasza kochana nauczycielka... - Usiadł na krześle obok mnie,
wyjmując z czarnej skórzanej torby zeszyt i długopis. Siedzieliśmy całe 50
minut sami, rozmawiając.
- Alice, jakie
masz snagi? - Spytał Dylan w którymś momencie.
- Yyy... Jestem Banshee Ho Avy, ale nie wiem
jeszcze do końca, jak mogę wykorzystać tę moc...
- Nauczysz się,
o to się nie martw. Jesteś Ho Avy? To bardzo rzadka moc. Jak skomentował ją
Griniec?
- Napisał, że
trudno będzie mi ją opanować, ale panna Berge będzie mnie uczyć.
- Natalie? Jest
moją wychowawczynią. Naprawdę spoko nauczycielka. - Uśmiechnęłam się z ulgą.
Może polubię zajęcia z panną Berge.
- A Ty? Jaką
masz snagi? - Przez twarz Dylana przemknął uśmieszek zadowolenia.
- Jestem Telepatiya.
Moja moc polega na przesuwaniu przedmiotów za pomocą telepatii, ale nie tylko.
- Nagle mnie oświeciło. Przy naszym pierwszym spotkaniu, Dylan odsunął krzesło
mocą!
- Wiedziałeś
wcześniej.
- Oczywiście,
że wiedziałem. Odkryłem to już jako dziesięciolatek, kiedy bardzo chciałem ciastko,
które było w słoiku na górnej półce. Słoik po prostu trafił w moje ręce, a
potem z powrotem.
- To wspaniałe.
- Chłopak się zaśmiał.
- Moja moc
jest... pospolita. To Twoja snagi jest niezwykła. Banshee Ho Avy! Potrafisz
przewidzieć przyszłość! - Wtedy przypomniała mi się moja wizja. Ja, Dylan, ktoś
odrzucający Dylana. To była przyszłość? - Musiałaś już przewidzieć jakąś
przyszłość, skoro tu jesteś. - Bałam się powiedzieć, co widziałam. Nawet jeśli to była prawda, Jocks nie musiał tego
wiedzieć.
- Nie pamiętam
niestety, co to było. Coś widziałam, ale obraz był... zamazany. - Kłamstwo szło
mi świetnie.
- Och,
rozumiem. - Odparł. Pani Melson nie pojawiła się do końca lekcji. Pożegnaliśmy
się i skierowaliśmy na następne zajęcia.